let's fejs it

środa, 24 lutego 2010

Bieliźniarska dilerka.

Dbając o urodę swojego życia, zakupiłem dziś krem proage. Tak wiem, być może to idiotyczne, ale nie mogłem się powstrzymać, kiedy hostessa tak zachwalała produkt, jej oczy dandiego zrobiły swoje. Zakupiłem również ser camembert, oraz ostani album Lady Gagi (kocham na zabój) - uczta dla ciała i duszy. Ech, moje wstawki są jak gra wstępna - za długie, więc wracam do meritum. Widziałem dziś kobietę, powalającą urodą, w lokach, w których można by ukryć akta IPN-u.
Angie Sanselmente Valencia, a jej drugie imię to nad wyraz seksowna bieliźniarka (jeśli mogę jej tak pojechać). Tymczasem rssy doniosły wiadomość przerażającą, że moja diva, moje koronki i pierś szczerozłota wcale taka nie jest.

A wy dziewczyny, czym dilujecie? Moje kochane biczyska :*

1 komentarz: