let's fejs it

piątek, 29 stycznia 2010

Imaginacje i teorie spiskowe.

Piątek, tygodnia koniec i początek, witamy w dalszym odcinku
wojny o pietruszkę, która spuchła do absurdalnych rozmiarów. W obliczu ostatniej notki sióstr i braci Sromo - nieprawdopodobnym wydaje się fakt, że szafiarkami może  interesować się ktoś zupełnie z zewnątrz, jest to coś wprost NIEMOŻLIWEGO, na miarę cudów w Licheńskiej Bazylice.

Odnotowaliśmy za to samorodne profile, które przychodzą, odwalają manianę i mkną dalej, a kwiaty we włosach potargał wiatr (znaczy kołtuneria). Zaraz nam się przypomina taktyka wojny podjazdowej i wysyłanie małych oddziałów do podgryzania sznurówek przeciwnika. Pamiętamy jednak o haśle"nie karmić trolla", dbamy wszakże o linię. Jednak fakt, że wciąga się w to rzesze niewinnych duszyczek (szafiarskich) przypomina nieco działania ślepca we mgle, który bije lagą wszystko co popadnie, roi w przestraszonym umyśle wielkiego stugłowego potwora. Biedny mój Ślepcze, cóżem Ci ja uczynił? Teoria spiskowa na miarę: Żydzi przejmują świat, szafiarki zakładają mamwchujszmat
Jak mawiał jeden zaprzyjaźniony gej: Żen.
Przypomina to trochę działania posła Ziobro, a w naszym mikroświecie znajdziemy tam cytaty z for, moje blipy (możecie mnie dodać do obserwowanych, będzie wam łatwiej, serio).
Gdzie tu postulowany również przez was dystans? Bo przecież nie w formie, chociaż! Odkąd nasz blog został założony podfajczył wam się zadek i zaczęliście bawić się słowami. Cieszę się, że jednak inspirujemy! (formalnie!)


Z dedykacją :)

wtorek, 26 stycznia 2010

Kaczka czy Ken?




Cześć dziewczęta, jestem chwilowo waszym nowym postmanem i donoszę z przyjemnością, że dziś, w roli głównej naszej wybiegowej sarenki (a jak to w piosence -sarenka na mrozie nie może, czeka na ciepły oddech...) wystąpi [werble] Sromello. Udałem się niespiesznym krokiem przechodnia jak flâneur Baudelaire co najmniej i dotarłem do jego przepopularnego bloga PoPsuli. W jednej z notek prezentuje trend - ken w wannie, a właściwie dwóch kenów. Zapytuję: czy naprawdę nie chcemy już żółtych kaczek vintage, czy piórko należałoby zastąpić plastikową masą queer?



W tym sezonie Jean Paul Gautier promuje niegrzecznych chłopców, aczkolwiek są to stylizacje na mordobicie rodem z Rocky III, pozdrawiamy Jeana Paula (cudny Ty mój ). Zastanowiłem się głęboko nad przyczynkami do wystawienia takiej fotki. Paląc djarumy stwierdziłem, że jest to wynik tęsknoty za Plastusiowymi przygodami, albo płytą Natalii Kukulskiej Plastic Fantastic.



Pamiętajcie, bez przegięć nadgarstków
(łatwo dziś o kontuzje).

niedziela, 24 stycznia 2010

Oda do Anonima.




O, Anonimie, fałszywa wolności słowa,
co kwas wlewasz w każdą literę
by zeżarła czasu więcej,
odpowiedzi naręcze

Ty, co wyzywasz od buraków i wiochy
Ty, co masz mokre gaciochy
Ty, co pod nosem mleko matczyne
utrącasz nad kolejną notką,
wal się idiotko

Ty, co uważasz, że nie masz ip
Ty, co nerwicę podwójną masz,
odkręć se gaz

Nieutrudzony Ty w boju,
Nieustraszony w odwecie,
z obiadu kotlet jesz na gazecie,


Smarku niemyty, przebrzydły gnacie,
klasy i smaku za grosz nie macie,
Z butami brudnemi, z palcami tłustemi
explicite wypisać chcecie
wszystko, co leży wam na wątrobie,
Przebrzydły żłobie!

Ty, co udajesz mądrości skarbnicę
Ty, co prowokujesz w przerwie na siku
Ty, co kąsasz po kostkach jak pies,
Jesteś po prostu mentalny dres


Lecz Morze Pokemońskie,
znać o sobie daje, fala za falą
obelg przybywa, czcionka, klawisze
a coś przerywa...
Jednak to nie jest techniczna wada,
to kresomózgowie wyraźnie siada

O, Anonimie! fałszywy druhu
zażywaj więcej dla zdrowia ruchu.

sobota, 23 stycznia 2010

Wizyta.

Szanowna Redakcjo,

Dziś po powrocie z pracy zastałam nowy 'porządek'. Na stole leżał też film, który pragnę przekazać światu, ku przestrodze wszystkich kobiet, albo ku ich uciesze.
Nie wiem, co mam zrobić teraz z tymi  łachami (spoglądam z lubością na kontenery Caritasu)
Liczyłam na odwiedziny pana z gazowni albo listonosza...ale musiał przyjść ten fagas...

Załączam pozdrowienia,
Mariola z Rzeszowa

czwartek, 21 stycznia 2010

Zwyczaje zakonów szafiarskich.

Zakon jest ogromny, prężnie działający, chociaż co jakiś czas wybuchają w nim małe schizmy i schiza. W jego krużgankach dostrzeżemy figurki Carrie Bradshaw, Coco Chanel czy św. Lumpeksa (papieża szczególnie oddanego sprawie ubogich). Gmach wita nas radośnie, wzmaga entuzjazm widza, zachęca różnorodnością, feeriami barw, pozami (n)ikon.
"Kropla miłości znaczy więcej, niż ocean rozumu" - to Błażejowe motto zdaje się przyświecać idei szafiaryzmu. 
I tak pod przywództwem apokaliptycznych jeźdźców, których imiona często przewijają się w świadectwach sióstr: Musthave, Mustseen, Lovethat i najdroższy im zwiastun dobrego -Zajebisty, szafiarki przygotowują do życia Nowe. Tak następują pierwsze powołania zakonne, za sprawą odkrycia własnej ekshibicjonistycznej potrzeby i nuty zazdrości. Przed wejściem należy się przeżegnać, mocno trzymać się krzesła i reguły zakonnej.
Oczekiwany i niejako cudowny jest Dar Akceptacji, wtedy następuje właściwe rozpoznanie imienne, rytualne obwąchanie garderoby. Po czym Siostry wrzucają swoje nowe Intencje do małych maszynek modlitewnych, tzw. blogrolli, by nie zapomnieć o zasłużonych nowicjuszkach. Nowicjat jest szalenie wymagający, nerwowy i bywa, że zamawiane są odwiedziny siostry Valium.  Wspaniałym etapem życia wspólnotowego jest przebywanie w ogrodach Samozadowolenia, jednak zawsze można spaść  do  ściernisk Wątpliwości
(co nie jest bez znaczenia, wtedy następuje rozpoznanie własnej ścieżki rozwoju).
Pielęgnacja życia wspólnotowego należy do jednej z reguł, często wysyła się wtedy jakąś część garderoby. Ta wędruje po wszystkich pokojach, by zacieśnić więzy. W obrębie zakonu istnieją również pomniejsze - chociażby zakony żebracze (głównie o Dar Komentarza), zbierane są również rady, chociaż tylko te ewangeliczne od Matek założycielek są najcenniejszymi i wyczekiwanymi.

Niektóre nie mogą przetrwać okresu nowicjatu, zniechęcone zjadliwym komentarzem, nie śpią po nocach gryząc do krwi pazury, utulone chorobą sierocą chwilowo się uspokajają.
Zbyt niespokojne charaktery ulegają konwersji, tworząc własną salkę katechetyczną. Po dostąpieniu do tajemnic zamkniętych sal, cichych konfesjonałów, każda zaczyna marzyć o naoliwieniu trybu do machiny własnego Kościoła. Tymczasem tworzą małe, acz wysoce zjadliwe anonimowe komentarze.

wtorek, 19 stycznia 2010

Odc4. Wolność.

Smarkacze lata spędzałam się na wiosze, jednym z coniedzielnych rytuałów było oglądanie Disco Relaxu przed pójściem do kościoła. Jak jeden mąż wszyscy zasiadali przed telewizorem i patrzyli na wyginające się panienki, podziwiali Murzynów, którzy od czasu szczerzyli do nas kontrastowe zęby, robiąc bling, bling. Było to wielce energetyczne. W końcu nadeszła era piosenki - Gdzie moja wolność, wolność i swoboda, itd. Jakież to smutne, że sromodziaki chcą z tego problemu zrobić pytanie retoryczne. Znawcy mody i urody wymagają raczej strzelenia sobie piórka w tyłek, niż odwiedzenia jakiejkolwiek sieciówki, co grozi zbłaźnieniem na miarę Stańczyka. Najlepiej byłoby, gdyby każda kobieta miała własnego krawca, szewca, męża i bóg wie co jeszcze. Oczywiście wszystko podszyte większą ambicją niż - chcę wyglądać dobrze.
Nie odsłaniajcie swoich młodych nóg! Poczekajcie na starość i chorobę zakrzepowo-zatorową.
Wtedy będzie Wasz czas! W ciężkich futrach owianych mgiełką naftaliny zachwycicie z pewnością masy Polski Nieludowej.

Klip oczywiście inspirowany:


niedziela, 17 stycznia 2010

sobota, 16 stycznia 2010

Odc1. - Oko opatrzności. Pytania filozoficzne.

Rzecz najpierwsza.

El Manifesto! JBZUFPQ75R3S

Miał być manifest, wyszedł w opisie bloga, jestem tajną łączniczką z alo alo - Słuchajcie uważnie, bo nie będę dwa razy powtarzać:

1.
Chcę się bogacić "statystycznie" kosztem innych, niech słupki oglądalności rosną jak młody bambus (byle nie na prerii!)

2.
Jeśli ktoś napisał "W odpowiedzi na szafiarski zamach na modę, kulturę i dobry smak, zakładamy tego bloga." to ja zakładam swój w odpowiedzi na cośtam cośtam.

Dobry smak polega na jego produkcji, a nie skupianiu się na smaku gorzkim i cierpkim, wskazywaniu go paluchem brzydkim i śmierdzącym nierzadko zazdrością o zainteresowanie populacji.
Ja o dobry smak nie dbam, ale o ubaw po wasze ogolone i nieogolone pachy.

3.
Uwielbiając redundancję zabawię się satyrycznie kosztem Sromody.
A mój portfel stanie się pękaty - O, makówka nowego biznesu!
O kochany Internecie! O Dziadu tekstowy!

4.
Nie będzie Niemiec pluł nam w Twarz!

5.
Ani mężczyzna z "branży moda, z zawodu: przygoda i uroda"

6.
Ani żadnej rzeczy, która jego jest. Rzekł mój pies.



Witajcie, dziś wielkie otwarcie.

JBZUFPQ75R3S